top of page
Moja historia...

Jestem Uwe, mały 9cio kilogramowy mieszaniec jamnika z cocker spanielem. 7.10.2024roku obchodziłem swoje siódme urodziny. Od samego początku moje życie nie było usłane różami a wręcz samymi kolcami. Dorastałem w schroniskach zarówno w Polsce jak i na Ukrainie, byłem wielokrotnie adoptowany i porzucany, bity, poniewierany, nie posiadałem zabawek oraz nigdy nie byłem uczony aportowania ani jakiejkolwiek interakcji z człowiekiem. Przez prawie sześć lat nie doświadczyłem miłości, czułości, cierpliwości oraz poczucia bezpieczeństwa. W końcu moja gehenna się zakończyła, gdy adoptował mnie fajny ziomek. Zostałem u niego przez pól roku i po raz pierwszy w życiu nie musiałem się bać, ale niestety nie miał dla mnie zbyt wiele czasu. Otoczył mnie troską, aczkolwiek oboje wiedzieliśmy, że moje traumy wymagają ogromnych pokładów cierpliwości i wysiłku. I wtedy spontanicznie zapytał moich obecnych staruszków czy chcą mnie adoptować, ponieważ znają się prywatnie i wiedział, że rok wcześniej stracili psa oraz ponownie gotów byli na wesoły stukot łap w domu. I tak się oto stało: 24.02.2024 roku trafiłem do najwspanialszych ludzi na świecie. Tyle miłości, czułości, zabawy, dobrego jedzonka, wspólnych wędrówek i spania w ciepłym łóżeczku nie doświadczyłem nigdy. Nasz początek był trudny, wiele dni warczenia, uciekania w kąt, strachu i lęku przed jutrem, ale jestem najlepszym przykładem, że miłość jest wstanie góry przenosić i rany leczyć. Tak więc moi drodzy, to my: matka polka, ojciec niemiec, mieszkamy w urokliwym miasteczku w Niemczech, w otoczeniu pięknych gór, winnic oraz rzek. Staruszkowie uwielbiają wędrować i obcować z naturą. Razem tworzymy małą, zwariowaną rodzinkę, dzięki której jestem szczęśliwy i wdzięczny: za pełny brzuszek, częste spacery i długie wędrówki, ciepłe kurteczki, gdy na dworze chłód i deszcz, za spanie z nimi w łóżku pod kołdrą, za przytulasy, cały kosz zabawek, pyszne przekąski, wspólne wakacje i najlepszą opiekę medyczną. Chciałbym się dzielić z Wami moimi szalonymi jakże i również emocjonalnymi przygodami. Pokazać, że po burzy wychodzi słońce i nigdy nie jest za późno na bycie szczęśliwym, a jeśli idziesz przez piekło nie zatrzymuj się, wszystko kiedyś się kończy. Mam nadzieję, że stworzymy tutaj fajną społeczność bez sztucznego zadęcia i kija w pupie, bo pamiętajcie śmiech to zdrowie! Przejdźmy przez to żyćko razem oby wielokrotnie roniąc łzy ze śmiechu ale i wzruszenia!
P.S. i pamiętajcie każde zwierzę, KAŻDE zasługuje na szacunek! Bądźcie dla nas dobrzy!
Buziaki, Wasz Uwe!
bottom of page